Aktualności
O korzyściach wynikających z wprowadzenia opieki farmaceutycznej, jako usługi uregulowanej standardami i opartej na systemie ubezpieczeń zdrowotnych, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jako farmaceuci wiemy jak leczyć bezpieczniej, skuteczniej i taniej, jednak w tym materiale chciałbym poruszyć kwestię z pogranicza opieki farmaceutycznej i doradztwa aptecznego, czyli przyjrzeć się roli farmaceuty w procesie samoleczenia.
O samoleczeniu
mówimy wtedy, gdy pacjent samodzielnie, bez konsultacji z lekarzem podejmuje działania na rzecz poprawy lub utrzymania stanu zdrowia. Najczęściej proces ten opiera się na stosowaniu leków, suplementów i wyrobów medycznych, o których wiedzę pacjent czerpie z reklam, telewizji, internetu, czy od znajomych. Są to głównie produkty wywodzące się z roślinnych surowców leczniczych, często są to zioła lub ich mieszanki. Niestety wiedza pacjentów podejmujących samoleczenie bardzo często ma charakter wyrywkowy i bazuje na źródłach niefachowych, często nieweryfikowanych lub też nieaktualnych. Przykładowo mieszanki opisane w starych receptariuszach zielarskich (z XVIII, XIX, a nawet z początku XX wieku) wykorzystują surowce dziś już niestosowane np. ze względu na ich toksyczność lub status ochronny (konwalia majowa, jemioła pospolita, żarnowiec miotlasty etc.). Mieszanki te, w czasach, gdy je opracowano i zalecano, prawdopodobnie były najlepszymi z dostępnych leków. Jednak warto podkreślić, że wtedy, wiedza o lekach była na zdecydowanie niższym poziomie, a dziś bardzo często dysponujemy lekami bezpieczniejszymi i łatwiejszymi w dawkowaniu.
Lepszy dostęp do informacji
sprawia, że coraz więcej pacjentów próbuje diagnozować własne problemy zdrowotne korzystając z internetu. Jest to proces postępujący i nieunikniony, stanowiąc jeden z nurtów globalizacji informacji i wiedzy. Oczywiście bardzo często diagnozy te są zupełnie nie trafione, między innymi dlatego, że pacjentom bez wykształcenia medycznego trudno właściwie interpretować dane medyczne. Podkreśla to stanowczo cześć pracowników ochrony zdrowia, poddając takie działania ostrej krytyce, mając wręcz za złe pacjentom, samodzielne wyszukiwanie informacji, gdzie jednocześnie każdy z nas, zawodowo, ale też prywatnie, korzysta z internetu w poszukiwaniu informacji o zdrowiu.
Samodzielne poszukiwania
i próby interpretacji wynikają wyłącznie z naturalnej troski o zdrowie i są przejawem chęci jego utrzymania. Mamy zatem do czynienia z pacjentami, którzy wykazują wolę powrotu do zdrowia, lecz nie posiadają wiedzy w jaki sposób to zrobić. Mając na uwadze kluczową rolę komunikacji w relacji pracownik ochrony zdrowia – pacjent, rozważny lekarz, farmaceuta, czy pielęgniarka nie tylko nie będą chorego strofowali za odwoływanie się do wiedzy internetowej, ale umiejętnie wykorzystają tę tendencję, zapraszając pacjenta do współpracy, co znacznie zwiększa szanse na powodzenie całego leczenia. Jeśli pacjent będzie przekonany, że naszą intencją jest pomoc, będzie nam zdecydowanie łatwiej optymalizować podjęte przez niego samoleczenie.
Pola Lalonda
Procentowy wpływ czynników zdrowia, tzw. pola zdrowotne Lalonda. Styl życia pacjenta ma około 50% wpływ na jego zdrowie, opieka medyczna jedynie 10%. Jeśli zaprosimy pacjenta do współpracy, wspierając jego starania, razem mamy aż 60% szans powodzenia.
Procentowy wpływ czynników zdrowia, tzw. pola zdrowotne Lalonda
Zasada 6 x W
W natłoku niesprawdzonych informacji z internetu, konieczne jest weryfikacja zapewniająca bezpieczeństwo i skuteczność podjętej terapii. Zarówno w przypadku leczenia prowadzonego przez specjalistę, jak i w przypadku samoleczenia kluczowa jest zasada utrzymania tzw. sześciu W. Farmaceuta wydający pacjentowi produkty, przeprowadzający z nim wywiad lub wyjaśniający jego wątpliwości, powinien zwrócić uwagę na: właściwy lek (produkt), właściwego pacjenta, właściwą dawkę, właściwą postać leku, właściwy sposób (drogę podania), właściwy czas podania. Do tego właściwa informacja.
Wśród produktów bez recepty
znajdziemy zarówno produkty lecznicze, suplementy diety, środki żywieniowe specjalnego przeznaczenia i wyroby medyczne. Zdecydowana większość pacjentów, ze względu na identyczną postać, a także reklamę nie rozróżnia tych kategorii, oczekując od suplementu udokumentowanych działań leczniczych, tak jak w przypadku leku. Innym problemem jest dostępność leczniczych specyfików w sprzedaży internetowej, również pozaaptecznej. Wybierając nie do końca zidentyfikowanych dostawców internetowych, lub kupując produkty w kanałach alternatywnych, nie zawsze jesteśmy w stanie zweryfikować ich skład i pochodzenie. Farmaceuta może zasugerować pacjentowi wybór sprawdzonych dostawców, by uniknąć ryzyka, wynikającego z zakupów ze źródeł niezweryfikowanych. Przykładowo, badania dostępnych w sprzedaży pozaaptecznej produktów ziołowych, wykazały w ramach jednej serii przypadki nie tylko różnic w zawartości, ale także zafałszowania substancjami silnie działającymi, w tym pochodnymi sildenafilu, amfetaminy, czy barbituranami.
W internecie
pacjenci bez trudu znajdą informacje o produktach cudownych, leczących najpoważniejsze problemy medyczne. Romantyczna wiara w istnienie panaceum, remedium, czy też uniwersalnych driakwi sprawia, że zawsze znajdą się chorzy, którzy w desperacji wydadzą znaczne sumy na podejrzane produkty ziołowe, które mają pokonać raka, boreliozę, stwardnienie rozsiane, problemy z erekcją, otyłość, czy też zatrzymać starzenie się Niewłaściwa interpretacja danych publikowanych w artykułach naukowych. Przykładowo sokiem z buraka niestety nie wyleczymy choroby nowotworowej, ale spożywając buraki regularnie, między innymi dzięki zawartym w nich antocyjanom, możemy zmniejszyć ryzyko jego wystąpienia. Podobnie z zażywaniem w kapsułkach dużych dawek kurkumy, cynamonu czy czarnego pieprzu. Rolą farmaceuty jest nie tylko weryfikacja tego, co pacjent sądzi na podstawie szczątkowych danych, ale także wskazanie pacjentom właściwiej roli leku roślinnego, jako skutecznej profilaktyki i cennego wsparcia terapii głównej.
Określenie „właściwy pacjent” w przypadku samoleczenia może obejmować stan zdrowia pacjenta, choroby współistniejące, uczulenia i interakcje z już stosowanymi produktami. Doradztwo apteczne powinno w tym wypadku opierać się na krótkim wywiadzie, który może ujawnić cenne informacje. W odniesieniu do leku roślinnego w ten sposób można zidentyfikować ryzyko związane ze stosowaniem surowców potencjalnie dla pacjenta niebezpiecznych. Obecnie coraz powszechniej wykorzystywane są dodatki do programów aptecznych, służące do analizy ryzyka interakcji. W przypadku ziół i suplementów, analiza taka jest bardziej skomplikowana, choćby ze względu na bardzo szeroką bazę surowcową, a niekiedy brak pewności co do składu produktu, choć należy zaznaczyć, że programy podejmujące takie analizy są już obecne na rynku. Niestety w wielu przypadkach nie mamy pełnej wiedzy w jaki sposób dany suplement może wpływać na działanie leków. Bardzo skutecznym rozwiązaniem, które funkcjonuje w części szpitali, są klauzule, podpisywane przez każdego pacjenta w chwili przyjęcia na oddział, w których ten deklaruje, że w czasie hospitalizacji nie będzie, bez zgody lekarza zażywał żadnych leków, suplementów, wyrobów medycznych i ziół. Szpitale, które szczycą się najmniejszą ilością powikłań polekowych, stosują procedury określające konieczność wykorzystania bazy interakcji zawsze, gdy pacjent zażywa w ciągu doby powyżej 5 różnych leków (w tym leków własnych). Wspomniane już programy do analizy interakcji powszechnie dostępne są również w inetrnecie. Jednak mimo tego, że każdy z nas może takie analizy przeprowadzić, to uzyskane wyniki powinny być zinterpretowane przez specjalistę, by uniknąć błędnych wniosków i należycie ocenić ryzyko.
Pacjenci stosujący zioła
i ich mieszanki powinni zostać poinformowani o zalecanej preparatyce, która pozwoli na optymalne wykorzystanie substancji czynnych zawartych w surowcu. Większość pacjentów nie rozróżnia naparów, odwarów, czy maceracji traktując je jako synonimy. Jeśli pacjent kupuje dany surowiec warto zwrócić uwagę, że przykładowo nasiona lnu wymagają maceracji, a nie gotowania, z ziela i liści najczęściej sporządzamy napar zalewając je wrzątkiem, a surowce twarde, np. korzeń mniszka, czy owoc czernicy gotujemy, by uzyskać jak najwięcej cennych substancji leczniczych.
Dokonując zakupów, pacjenci nie zawsze zwracają uwagę na skład wybranych produktów, sugerując się nazwą i ilustracjami na opakowaniu, co może prowadzić do rozczarowania. Przykładowo kupując herbatkę żurawinową, możemy przypadkowo nabyć produkt, w którym żurawina będzie stanowić jedynie 6% lub też rozczaruje nas sok malinowy, zawierający głównie syrop glukozowo- -fruktozowy, jedynie wzbogacany aromatem malinowym. Komunikacja farmaceuty z pacjentem może ujawnić także inne problemy związane z samodzielnym stosowaniem leków. Przykładem są pacjenci mający problemy z połykaniem, którzy metodami domowymi próbują dzielić lub kruszyć duże tabletki, co nie zawsze jest dopuszczone przez producenta i bezpieczne dla pacjenta. Bardzo często problem ten można rozwiązać proponując lek o podobnym składzie w postaci płynnej, to jest: syropów, kropli, czy mikstur, które nie sprawiają problemów z połykaniem. W przypadku produktów wymagających określonego dawkowania w ciągu doby, ważne by wyjaśnić pacjentowi przyczynę takich zaleceń. Zrozumienie celowości takich rygorów zawsze poprawia compliance lekowy, czyli zgodności postępowania pacjenta z zaleceniami dotyczącymi stosowania leków. Przykładowo preparaty z żeńszeniem zaleca się przyjmować rano, ze względu na właściwości pobudzające tego surowca, a surowce gorzkie przed posiłkami, by pobudzić trawienie.
Doradztwo apteczne
powinno obejmować również kwestie oczywiste, np. zalecenia dotyczące warunków przechowywania, które mimo, że pacjent może odnaleźć na ulotce, powinny być dodatkowo zaakcentowane przez farmaceutę. Leki i zioła powinno się przechowywać z dala od grzejników i innych źródeł ciepła, leki fotowrażliwe i zioła powinny być chronione przed światłem. Leki termowrażliwe powinny być przechowywane w lodówkach z zastrzeżeniem, że nie powinny ulec zamrożeniu, a opakowania nie powinny dotykać bezpośrednio ścian lodówek.
Surowce roślinne
i uzyskiwane z nich preparaty mogą, zwłaszcza przy długotrwałym stosowaniu, wywoływać działania niepożądane. Przykładowo ziele skrzypu obniża stężenie witaminy B1, przy stosowaniu tego surowca zaleca się więc jej jednoczesną suplementację. Ziele dziurawca i rumianku mogą działać fotouczulająco, nie są więc zalecane osobom udających się na wakacje do krajów południowych. Z kolei antrazwiązki obecne w ziołowych surowcach przeczyszczających (np. senes, rzewień, kruszyna) mogą być stosowane jedynie okresowo, gdyż na dłuższą metę mogą nasilać problemy z defekacją, prowadząc do stanów zapalnych jelit.
Pacjenci podejmujący samoleczenie, niekiedy sięgają po surowce lecznicze z siedlisk naturalnych. Samodzielny zbiór surowca wymaga dużej wiedzy i uwzględnienia wielu aspektów. Po pierwsze wielka różnorodność gatunkowa i podobieństwo niektórych gatunków stwarza bardzo duże ryzyko pomyłki. Ponadto w starszych źródłach często panuje bałagan z nazwami, zwłaszcza zwyczajowymi. W medycynie ludowej pietrasznikiem nazywane jest wiele różnych roślin z rodziny selerowatych, a kobylakiem niemal każdy duży szczaw, bez jest mylony z lilakiem, a lebioda z lebiodką. Jeszcze większe zamieszanie panuje w przypadku grzybów leczniczych, obecne w kilku polskich receptariuszach ziołowych określenie składnika huba brzozowa, często nie precyzuje, o który z kilku gatunków owocnikowych grzybów występujących na brzozie autorowi chodzi. Ponadto nie mamy pewności co do poziomu zanieczyszczeń w danym siedlisku, zwłaszcza w zakresie pestycydów, herbicydów, metali ciężkich, a także czynników mikrobiologicznych. Większość z nas mieszka na terenach, gdzie surowce są narażone na zanieczyszczenia antropogeniczne, gdy surowce dostępne w sprzedaży aptecznej i sklepach zielarskich mają czystość potwierdzoną laboratoryjnie lub wręcz zioła pochodzą z własnych upraw. Idąc dalej, problemy stwarza również odpowiednie przetworzenie zebranego surowca. Przykładowo nieprawidłowe suszenie może powodować nie tylko starty substancji czynnych, ale również zapleśnienie surowca, czy kolonizację szkodliwymi grzybami.
Warto nadmienić, że nieumiejętne pozyskiwanie surowca z siedlisk naturalnych grozi ich całkowitym zniszczeniem, zarówno w skali lokalnej jak i krajowej. Przykładem może być pniarek lekarski Laricifomes officinalis, który na skutek masowego pozyskiwania w XIX i początkach XX wieku, ostał się w Polsce jedynie na 5 stanowiskach, stanowiąc gatunek ekstremalnie zagrożony wymarciem.
***
W dobie swobodnego dostępu do informacji, samoleczenie będzie rozwijać się coraz szybciej i będzie coraz bardziej powszechne. Nie można mieć za złe pacjentom, że poszukują informacji o zdrowiu w nieprzebranej skarbnicy, jaką jest internet, ale można i należy ich wspierać we właściwej interpretacji uzyskanych wyników, a także podpowiadać rozwiązania skuteczne i bezpieczne. Warto zachować w pamięci, że jako ochrona zdrowia, mamy jedynie 10% wpływu na stan zdrowia pacjenta, a jego wybory dotyczące stylu życia to aż 50%. Powinniśmy więc dołożyć starań, by skłonić naszych pacjentów do współpracy, bo wtedy nasze wspólne szanse rosną do 60%.
dr n. farm. Piotr Kaczmarczyk
Dr n. farm. Piotr Kaczmarczyk. Wykładowca, publicysta, czynny zawodowo farmaceuta. Wiceprezes Rady Śląskiej Izby Aptekarskiej, członek Komisji Bioetycznej Wyższej Szkoły Medycznej w Sosnowcu, były prezes Kieleckiego Oddziału PTFarm. Redaktor naczelny czasopisma Apothecarius, członek Komitetu Naukowego magazynu Farmakoekonomika Szpitalna. Obecnie w funkcji Koordynatora ds. jakości gospodarki lekowej Wojewódzkich Szpitali Specjalistycznych w Częstochowie oraz Rybniku. Twórca i właściciel firmy szkoleniowo-badawczej INTERMEN Piotr Kaczmarczyk. Zainteresowania zawodowe autora obejmują głównie zagadnienia związane z jakością i bezpieczeństwem farmakoterapii, niedożywieniem klinicznym oraz opieką farmaceutyczną i komunikacją w ochronie zdrowia. Równolegle autor realizuje projekty naukowo-szkoleniowe i publicystyczne w obszarze leku naturalnego.